Jeszcze dwa dni aby poszaleć, ale przede wszystkim aby się poobjadać pysznościami zanim narzucimy sobie postne postanowienia. Znalazłam w sieci przepis na faworki i to nie byle jaki - od samego Bliklego !!!
Przepis i zdjęcia ze strony: Blikle.pl
FAWORKI
- 500 g mąki
- 4 łyżki kwaśnej śmietany
- 6 żółtek
- 10 łyżek cukru pudru
- 4 łyżki spirytusu
- 50 g masła
- 700 g smalcu
Mąkę przesiać przez sito, dodać żółtka, 5 łyżek cukru, śmietanę, spirytus i rozpuszczone masło. Całość wymieszać, a następnie zagnieść ciasto i „wybić wałkiem” - czyli napowietrzyć. Wyrobione ciasto włożyć na godzinę do lodówki, a następnie odrywać po kawałku i rozwałkowywać na cienkie placki. Pokroić na paski o szerokości 3-4 cm i długości ok. 10 cm. Im ciasto będzie cieńsze, tym faworki smaczniejsze. Na środku każdego prostokąta trzeba zrobić podłużne nacięcie i przeciągnąć przez nie jeden koniec ciasta formując faworek. Ułożyć na stolnicy. Faworki należy smażyć z obu stron (po ok. 2 minuty na stronę) w mocno rozgrzanym tłuszczu (ok. 180°C) na jasnozłoty kolor. Usmażone delikatnie wyłożyć na papierowy ręcznik, aby odsączyć tłuszcz. Faworki układać na talerzu warstwami, posypując pozostałym cukrem pudrem.
Wyglądają niezwykle apetycznie..... no i kawusia...pycha. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńMniam, mniam..... pychotki - a potem wredne mole ukryte
OdpowiedzUsuńw szafie zwężają spodnie.:/
A....... to mole nie wiedziałam.... Faktycznie wredne jak mało co na tym świecie...:D
OdpowiedzUsuńno właśnie, a to ci pierońskie mole :)))
OdpowiedzUsuńO ja wolę faworki, u nas mówi się chruściki :) od pączków.
OdpowiedzUsuń